wtorek, 26 lutego 2013

Jest potrzebna duchowa rewolucja....

Dziś post pozornie zupełnie nie w temacie.W niektórych szkołach uczą jeszcze fajnych rzeczy... Moja córka przyniosła ze szkoły opowieść. Jest ciekawa, wymaga skupienia i mówi o życiu które jak wiemy jest podróżą :-)
Zobaczcie o czym gość mówi. To 20 minut wykładu - ale warto...
Obejrzeliście? I co wy na to? Opadły jakieś łuski z oczu?
Moje ulubione powiedzenie które pasuje do tego wykładu jest takie (przepraszam feministki) "Prawdziwy facet nie ma marzeń.... on ma jeszcze nie zrealizowane plany"
No to idę realizować :-)

niedziela, 24 lutego 2013

Brrrr...da

No i doczekaliśmy się prawdziwego reportażu. A flaga powędrowała znowu w trasę...


BRRR…da
            Tegoroczna zima, całkiem łaskawa i niezbyt dokuczliwa, wykazała się na początku roku rażącą nadgorliwością. Pomiędzy 24 a 26 stycznia dała o sobie znać przenikliwym mrozem. Jeśli byliście wtedy w domu i jak normalni ludzie w takiej sytuacji rozkręciliście kaloryfery (bo zimno jak diabli!), piliście gorącą herbatę (bo w gardle drapie…) i z melancholią w oczach podziwialiście zimowy krajobraz zza szyby (zastanawiając się czy drogowcy posypią drogi czy może też piją herbatkę…) to muszę Was zmartwić – przegapiliście niesamowitą przygodę!
            Okazuje się bowiem, że zima, a szczególnie tęgi mróz, nie stanowi żadnej przeszkody dla miłośników aktywnego wypoczynku. Ponad 100 śmiałków uczestniczyło w XLVIII Międzynarodowym Zimowym Spływie Kajakowym na Brdzie  im. Jerzego Korka. 

Spływ odbywał się pod patronatem Prezydenta Bydgoszczy i faktycznie wielu uczestników pochodziło z obszaru Kujaw, jednak wieloletnia tradycja zimowego pływania przyciągnęła na rzekę zapaleńców z całej Polski. Poznałem ludzi z m. in. Sulechowa, Czarnego, Tomaszowa Mazowieckiego, Warszawy, Rogoźna Wielkopolskiego, Obornik Wielkopolskich, a nawet z Dolnego Śląska.

Nie zabrakło również delegatów z Piły, reprezentowanych przez Stowarzyszenie Niezależnych „Zwałka”. Była  okazja porozmawiać z Olkiem Dobą, którego miałem szczęście poznać wcześniej na złotowskim Kotle 2012. Jednym słowem – ilu ludzi, tyle niesamowitych historii i przede wszystkim kajakowo-podróżniczych inspiracji! Swoją obecnością zaniżałem zdecydowanie średnią wieku uczestników. Większość z nich należała do grupy naprawdę doświadczonych kajakarzy w wieku 50-60 lat. Najstarszy uczestnik miał 85 lat. Był to jego 37 zimowy spływ na Brdzie!
            Zakwaterowanie  w Agroturystyce Raciąski  Młyn zaspokajało podstawowe potrzeby strudzonych kajakarzy. Ciepłe śniadanie i obiad, wieczorne imprezy i nocne rozmowy (czasem obywało się bez rozmów :) oraz własne (choć niekoniecznie ;) łóżko – to wszystko dawało możliwość zregenerowania sił po trudnym etapie.

            Przepłynęliśmy w sumie 57 kilometrów. Trasa obejmowała trzy etapy:  Mylof – Nadolna Karczma (20km), Nadolna Karczma – Płaskosz (22 km), Płaskosz – Piła Młyn (15 km). Dwa autobusy codziennie przewoziły nas na wyznaczone miejsce rozpoczęcia eskapady. Wodowanie 56 kajaków przebiegało bardzo sprawnie i zazwyczaj około godziny 10 byliśmy już na wodzie.
            Trudno opisać piękno zimowego krajobrazu Brdy. Rzeka jest szeroka i głęboka, nie wspomnę już o jej paraliżującej członki ciepłocie. O tej mrożącej krew w żyłach właściwości najlepiej przekonały się dwie załogi, które „zaliczyły kabinę”, czyli po prostu wpadły do lodowatej wody. Akcje ratownicze przebiegły jednak bardzo sprawnie, sam poratowałem mokrą Panią Komandor własnymi ciuchami na zmianę ;)


            Trasa wiodła właściwie wyłącznie przez zaśnieżone lasy, które urzekały pięknem ośnieżonych gałęzi i magicznego spokoju.  O zimnie nie można było zapomnieć nawet na chwilę, oblodzone wiosło i kajak z dnia na dzień wydawały się cięższe, nie tylko dlatego, że codziennie było coraz zimniej (przysięgam, że drugiego dnia wręcz widziałem  mróz!). 

Na sprzęcie faktycznie gromadził się lód. Ten na kajaku w ogóle nie odmarzał. Moja łódź zaczęła mi coraz bardziej przypominać sanki – były nawet takie momenty, kiedy spełniała taką rolę, sunąłem kajakiem po śniegu, przeciągany przez życzliwych kolegów. Zamarznięte rozlewiska i lód w wodzie pogłębiał wrażenie bajkowego klimatu (rodem z baśni o Królowej Śniegu).
             Pomimo sporej liczby uczestników, miałem czasem wrażenie, że jestem na rzece zupełnie sam (dodam, że płynąłem swoją „jedynką”). Grupa „rozpływała” się, dając możliwość kontemplowania przyrody  i własnych uczuć – przede wszystkim radości podróżnika i dumy kajakarza (moje samozadowolenie łączyło się z tym, że miałem suche, ciepłe buty i całkiem niezłe rękawice;).

 Spotykaliśmy się wszyscy w połowie dnia – mniej więcej w połowie trasy organizowany był postój z ogniskiem, kiełbaskami, ciastem i łykiem rozgrzewającego nektaru ;) Wierzcie mi, takiej temperatury spływu: gorącej atmosfery rozmów, nieprzeciętnej grupy zapaleńców i bardzo przyjaznego – choć mroźnego –  klimatu nie zapomnę nigdy. Do zobaczenia na Brdzie za rok!
 tekst: Rafał Cierpiszewski
red. Justyna Cierpiszewska;)
 Tylko pozazdrościć...:-)
Następne nasze spotkanie będzie 6 marca - wyruszamy do ROSJI....Zapraszamy!!!

czwartek, 21 lutego 2013

Póki młodość w nas....

Jakub roztoczył wizję podróży, dobrych i ciekawych ludzi. Na 2 godziny przenieśliśmy się tam razem z nim  i można powiedzieć widzieliśmy to co on. Uderzyło mnie jedno - ten splot ludzi dobrej woli. Ktoś zostawia ci własne mieszkanie, inny proponuje nocleg. Słowem świat nie jest taki zły. Warto o tym mówić, będzie tego dobra więcej. Chyba lepiej wspomnieć o czymś takim niż rozpatrywać jakieś problemy. Tego właśnie potrzeba było ludziom którzy walczą z chorobą - ale czy tylko im? Kto wie kiedy my będziemy potrzebowali propozycji noclegu? Może warto już teraz komuś pomóc, uśmiechnąć się. Całego świata nie naprawimy ale może choć kawałek? Możemy coś dać od siebie - to do nas wróci...


No i jeszcze jedna refleksja:
Mój teść (86) lat jakiś czas temu podszedł do mnie i zapytał:
 " Piotr, wiesz kiedy człowiek jest stary?
 No nie - odpowiedziałem.
Wtedy gdy już się niczym nie interesuje - odpowiedział.
Po chwili dodał - Idę zobaczyć jak śpiewają chóry. No i poszedł."
Młodość ma swoje prawa.... zatem szukajcie, zawsze jest coś ciekawego - w końcu jesteście młodzi..:-)

sobota, 16 lutego 2013

Ze Złotowa na Zwrotnik Raka żeby mu pokazać faka..

Ostatnio wspominaliśmy wielki błękit, odpoczynek, nurkowanie i ciepło. Słowem - wakacje.
Podróż może być gdzieś, może też być po coś. Po co można jechać? Najczęściej po wspomnienia.
Jakub pojechał żeby przywieźć nadzieję.
Jak można jechać na Zwrotnik Raka żeby mu pokazać faka?
Co po drodze go spotkało? Z kim jechał? Jak się podróżuje po Afryce rowerem?
Na festiwalu Kocioł 2012 gościliśmy Elizę i Kubę którzy opowiadali o swojej części tej sztafety.
W najbliższą środę opowie o niej Jakub - rodowity ZŁOTOWIANIN.
Mówił o sobie że jest skromnym opowiadaczem i że trzeba go ciągnąć za język... Chyba kokietował, ale jak trzeba będzie - pociągniemy:-)

Już dziś zapraszam wszystkich na środę (20.02.2013)  godzina 19 do Magazyn Cafe...

niedziela, 10 lutego 2013

Wielki Błękit wciąga nas....

Jak się rozwinęliśmy to idziemy dalej.... Egipt! Kraj który dotychczas widzieliśmy jako turystyczny raj. Po rewolucji widzimy to trochę inaczej. Nikt nie zaprzeczy że jest tam pięknie, kolorowo, inaczej niż u nas.
W zeszłym roku Adam opowiadał o rehabilitacji w Egipcie i to także było interesujące. Prawda jest taka że ludzie żyją tam inaczej. Mają ciepło, słonecznie- ale czy z perspektywy hotelu można poznać ich normalne życie?
Wielki błękit jest wszędzie - nawet na głowach..:-) Czy tam jest idealnie? Jedziemy tam bo podoba nam się kilka rzeczy, te które tubylcy nam pokażą. Niektórym to wystarcza, inni wolą przejść się gdzieś głębiej.
No i znowu błękit..... Do zobaczenia w najbliższą środe w Magazyn Cafe o 19:00