wtorek, 3 kwietnia 2012

Krótka wizja jak to na spływie dla Twardzieli było...

Jeśli masz poczucie humoru - czytaj dalej, jeśli nie rzuć okiem co tam na allegro słychać ;-)

Onego czasu, kiedy się wypełniły dni, a dzień z nocą wygrywać zaczął, wezwano wielu śmiałków do ujarzmienia tej wściekłej rzeki - Głomii. Wielu z wezwanych, gdy poznało trudności panujące na onej  rzece i inne niesprzyjające okoliczności - zrezygnowało. Zostało tylko kilku dzielnych i niepokonanych. O dziwo  do grona tych zacnych wojów dołączyły dwie  białogłowy: Renia brała udział cielesny w tej wyprawie, a Justyna - była zaś duchowo obecna i to się czuło. Jeden z wojów ciągle jej imię na rzece sławił.  Nikt z nich pewien powrotu nie był. Dlatego wraz ze swą chorągwią pamiątkę uczynić kazali.
O mały włos dołączył także młodzian -  Goran. Niestety nie było miejsca w kajaku. Wtedy młodzieniec ów spojrzał i pomyślał- za rok z nimi popłynę....
  Następnie z niebiesiech padły słowa: "Wodzu rzeka jest Twoja".  Wódz podniósł rękę i poprowadził śmiałków w nieznane.
Równo i raźno puścili się w dal
Oj bali się dzielni wojowie, to rwących nurtów
to nieznanych budowli
 to znów tego co na horyzoncie będzie. Jak wygląda to miejsce gdzie woda z ziemią się łączy. Czy smoków i strzyg tam jakowyś nie spotkają.

Jednak Wódz zachowywał spokój i prowadził ich do celu
 Wszyscy podążali za nim niczym owieczki.
 Wreszcie dopłynęli do pierwszego popasu, radości było co nie miara a i pożywienia nie skąpili sobie
 Ciągle czekały ich próby, o mało co do głębi by wpadli
Było i tak że ciasnota ich ogarniała i zaczynali żałować że posiłek obfitym był....
Sprytni musieli być cały czas - nikt nie znał dnia ani godziny.
Swej siły cały czas używać musieli
W trudnych momentach wokół magicznej mikstury się gromadzili
By wreszcie trafić do tej cudownej dolinki, gdzie niczym w domu strawę wspólnie uwarzyli. Oj dała ona radości wojom co niemiara, a i kawałek mięsiwa się znalazł i dał ukojenie ich spragnionym pieczystego żołądkom.
Wokół ogniska  ogrzali się i nabrali odwagi na dalszą część wyprawy. Po tak wyśmienitej strawie byli pewni że do celu dotrą jeszcze tego samego dnia
Jeszcze tylko kilka ciasnych przejść i do grodu dopłynęli.
Wreszcie powitani przez tubylców zostali


Pełni radości, że wszelakie niebezpieczeństwa pokonali - wezwali swych bliskich by karocami ich do dom podwieźli.


I powiadam, wam nie jest to ostatni wyczyn tych śmiałków, oj nie!!!!

2 komentarze:

  1. Wśród owych śmiałków jeden sinobrody z duszy niezwykle młody swymi czynami i niezwykłym podarkiem serce białogłowy zdobył...
    Młodzianie i wy Białogłowy dla Was to przesłanie: Z takimi zacnymi śmiałkami można przeżyć chwile niezapomniane :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sinobrody fantazyję ma wielką i opwowieści snuje przecudne...

      Usuń