wtorek, 28 sierpnia 2012

Nocny spływ? Co jeszcze?

Na pomysł wpadł Jarek. No i oczywiście był on świetny. Trochę trwało zanim się zebraliśmy, ale jak się udało no to już poszło...
Start o 21.00 w tle noc a przed nami rzeka którą dosyć dobrze znamy ale za dnia.
Spływ był męski więc kobiety, dzieci i zwierzęta pozostały na brzegu.... a my prawdziwe samce alfa ruszyliśmy w ciemną dzicz.
Ostatnie pożegnania bo nie wiadomo czy powrócimy z tej wyprawy.
Na rzece było widać to:
Czasami to:
Więc było bardzo interesująco i zapierało dech w piersiach. Niektórym ryby wpadały same do kajaka.
Po kilku godzinach, paru niemal wywrotkach dotarliśmy do celu a tam czekał na nas wiadomo - mocz pawiana.
Oczywiście był posiłek - taki jak my. Różnorodny, trochę twardy, miękki, słodki, słony - ale w całości fajny i smaczny.
Jednym z mistrzów ceremonii był Jacek
Po zjedzeniu nasze miny wyglądały tak
Ale na szczęście nikt nie zamienił się w wilkołaka.
Rano trzeba było posprzątać.
Ale tylko on potrafił doczyścić go dobrze.... no i może będzie z tego wynalazek.
Po chwili dobiegł głos sikorek na rzece...
To był dla nas piękny widok- wieczorem wspominaliśmy jak to było ten pierwszy raz na Głomii - mało popularnej rzece. Dziś - proszę ile ludzi tędy pływa.
Przyszedł czas na powrót i jest nadzieja że nie był to ostatni spływ nocny.
Dziękuję kompani za miłe towarzystwo!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz