środa, 12 czerwca 2013

Jaka ta Krajna?

No własnie! Mieszkamy tu, jeździmy po tych samych drogach, widzimy te same górki, pola lasy. Ale jak ona jest? Jak sama nazwa wskazuje - Krajna jest kobietą.Jak to kobieta jest nieco tajemnicza, zwodnicza ale ma w sobie to coś. Jeśli słońce świeci i mamy dobry humor - jest piękna jak obrazek. Gdy śnieg lub deszcz - lepiej do niej nie podchodź.
Na pewno jest ciekawa i warta zobaczenia. Jak jej spróbować? Do niej potrzebny jest spokój - dlatego dobry jest rower.
Charakter ma także ciekawy - dlatego spokojnie ją trzeba smakować. Jak smakować - to przy stole, jak posiłek- to w dobrym towarzystwie.
Tak też zrobiliśmy. Ruszyliśmy Ją poznać. Jak się poznaje kobietę to trzeba być z nią dzień i noc - dlatego wyjechaliśmy prawie na 3 dni.
Oto śmiałkowie którzy byli Jej ciekawi.

Przy pomocy swej siostry zwanej "Restauracja Promenada" zachęcała nas bardzo. Tam właśnie nakarmili nas najpierw. Potem ruszyliśmy w jej objęcia poznać to co najciekawsze.
Na początku wyglądała raczej skromnie.

Początek był prosty i szybki, jak drinki przy barze.... potem zaczęło się to co ważne i nie do końca łatwe do zauważenia  - ludzie którzy nas przyjęli. Poznawaliśmy się nawzajem. Usłyszeliśmy o ich historii,
  o tych których już nie ma. O tym co kto robił, jak wieś wyglądała kiedyś. Jakie są pamiątki z przeszłości, kto je "załatwił"?
Co pozostało po czasach świetności?
Skąd wiedzieli że będziemy ich gośćmi?

Świetność dziś wygląda zupełnie inaczej - jest w rytmie HIP - HOP i jej dynamika rozsadza nas od środka. Świetność ma jakieś "naście" czasami może "dziesiąt" lat.

Świetność także gra i pojedynkuje się muzycznie.

Kto był lepszy? Czy to ważne? Ognisko zainspirowało nas do kolejnych potyczek, tym razem na wiersze. O mały włos przegraliśmy. Skończyło się na 2,5:2.
Rano trzeba jechać. W nas pozostały wspomnienia miłego wieczoru (nocy). Gospodarzom zostawiliśmy jarzębinę zwaną "Krajna" wraz z kapsułą czasu. Niech wzrasta i mężnieje i niech nie traci piękna i świeżości, niech będzie taka jak ONI!



Nasze piłkarskie serca uradowały się gdy Tubylcy wyzwali nas pojedynek. Byliśmy jak polska reprezentacja i tak jak oni dobrze tylko reprezentowaliśmy nasz naród. Wynik 3:2 dla Tubylców.

Po chwili przenieśliśmy się w góry, by znaleźć skarb. Ktoś zostawił mapę z zaznaczonym jego miejscem. Było gorąco wiec skarb się dobrze piło, tym bardziej że wejść na szczyt było trzeba.

Jak na nasze warunki było dosyć wysoko.
Kolejny podjazd, spiekota - a my wciąż szukamy i smakujemy ją - Krajnę... ile ma jeszcze oblicz? Jak prawdziwa kobieta, jest nieodgadniona.
Co jeszcze można tu znaleźć? Co chwilę odkrywamy coś innego, coś co żyje tu na co dzień. To pływa i krew pije..
To za karę po ziemi bez nóg się czołga :-)
Nie samą strawą duchową żyje człowiek. Obiad też musi zjeść. Jak smakuje grochówka na podwórku leśniczówki wiemy tylko my. Ten stół jakoś się skurczył? Mała drzemka i dalej w trasę.
Po chwili oglądamy kolejny skarb - łąkę pełną storczyków. Gdzie to jest? No właśnie... nie pamiętam :-)
Nasi kolejni gospodarze pokazali klasę. Dawno na takiej uczcie nie byłem. Ten bigos z młodej kapusty, pierogi... Ach!
Tu także zostawiliśmy Krajnę - niech rośnie i niech będzie pamiątką gościnności i przyjaźni. Potem wręczyliśmy uczestnikom wylosowane nagrody.
Czyżbyśmy Ją całą poznali? Jak to z kobietą bywa, wydaje ci się że ją znasz na wylot - a tu
Matka Boska Krajeńska w lesie. Dała nam chwilę wypoczynku i tak zauroczyła że nagrywanie filmu z naszą piosenką rajdową się nie udało." Jak jest? Jest Fajnie na Krajnie!!!
Chyba jej całej nie poznaliśmy i zaskoczy nas nie raz.
Brakowało tylko Was!

1 komentarz: