piątek, 4 stycznia 2013

Na Czarnej jest czarno jak w d... :-)

Miało być zakończenie sezonu kajakowego w grudniu (6) ale się nie udało. Ucieszyłem się gdy zadzwonił Rafał i zaproponował że możemy pojechać na eksplorację rzeki której nie znamy. To tylko 6km powiedział. Wystartujemy o 9.00 na obiad będziemy w domu.....

Tak miało być, ale jak to z eksploracją bywa wszystko przed nami.
Raźno wystartowaliśmy na przedmieściach Okonka i naprzód. Ludzie byli lekko zdziwieni, ale cóż to dla nas. 

Rzeka wije się bardzo malowniczo. Płynie się najpierw wokół jeziora potem wpływa się w las.
Tyle przeszkód ile tam było..... nie liczyliśmy ale 40-50szt na pewno.

Kolejne drzewa i kolejne drzewa, zakręt i znowu zakręt..
Trasa jest kompletnie zapomniana. Przy okazji wylewania butów z gumowców Adam usiadł na pocisk artyleryjski z II wojny. W pobliżu był następny.
Potem było już tylko coraz trudniej. Zdaliśmy sobie sprawę że do zmroku możemy nie dopłynąć do samochodu który pozostawiliśmy za mostem w Lędyczku. Trochę nas to zmobilizowało, ale rzeka ma swoje prawa, przenoska, przenoska, zakręt, przenoska.... ciemno.

No i zrobił się nocny spływ. Bez latarki (mieliśmy tylko tę w telefonie - wiecie jak ona działa :-)
Byliśmy w lesie, było zupełnie ciemno, nie znaliśmy tej rzeki. W oddali słychać było gdzieś samochody z pobliskiej ulicy. A tu zakręt za zakrętem, mokradła i chaszcze...
Wreszcie jest - upragniony most. Dotarliśmy i była 19:00. Spędziliśmy 10h na tym szlaku.
Jak mawiał Jack London było to "Niedźwiedzie mięso"....
Tak zakończyliśmy sezon kajakowy 2012. Niektórzy zaliczyli 2 spływy nocne jeden latem drugi zimą.
To był rok...:-)
Wniosek jest taki: latarka, nóż i coś do zjedzenia i picia muszą być zawsze.
Dla zainteresowanych link do mapki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz